Podróż w czasie z Łukasiewiczem

Podróż w czasie z Łukasiewiczem

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

O niezwykłym życiorysie Ignacego Łukasiewicza, początkach przemysłu naftowego w Polsce i sposobach na ich upamiętnienie mówi Barbara Olejarz, dyrektor Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

Gdy mówimy „Ignacy Łukasiewicz” to pierwszym skojarzeniem jest…

Barbara Olejarz: Oczywiście lampa naftowa. Chyba niewiele osób kojarzy Łukasiewicza jako twórcę przemysłu naftowego – to już wymaga nieco większej wiedzy, a lampa to skojarzenie bezpośrednie. Ta lampa pojawia się w podręcznikach, na znaczkach pocztowych. I wszędzie widzimy Ignacego Łukasiewicza tylko z nią. Z pewnością można powiedzieć, że jego życiorys jeszcze nie został do końca poznany, choć doskonale nadawałby się na scenariusz dramatycznego filmu.  Zastanawiam się, dlaczego przez tyle lat historia tego człowieka była zapomniana. Czy nie była zbyt nośna? Przecież kiedy czyta się jego życiorys, ta historia wydaje się po prostu niemożliwa. Łukasiewicz nie pasował do swoich czasów. To zupełnie jak w przysłowiu: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Kiedy do nas przyjeżdżają turyści zagraniczni, są zdumieni: to jest niemożliwe, że wy macie takiego człowieka. Czemu wy go na ołtarze nie wynieśliście?

I co im wtedy Pani mówi?

Staramy się tłumaczyć, ze Polska wiele przeszła, wiele przemian ustrojowych, i chyba dopiero teraz otwieramy się na świat, chcemy się chwalić tym, co mamy. A mamy nie tylko Marię Skłodowską-Curie, ale też Łukasiewicza, który był bardzo podobny do niej. To postać rzeczywiście dramatyczna. Człowiek, który połączył w sobie dwa ideały. Z jednej strony był pozytywistą, człowiekiem racjonalnie myślącym, typowym naukowcem, który wszystko zawsze musiał dokładnie przemyśleć, bardzo opanowanym. Z drugiej strony była to dusza niezwykle romantyczna, człowiek, który wszystkie pieniądze oddałby innym, bo uważał to za swój obowiązek. To, że miał pieniądze, uważał wręcz za karę boską. Pieniądze jako kara boska? Przyznajmy, że to niezbyt popularne. Łukasiewicz wspierał ludzi cierpiących niedostatek, to potwierdzone w wielu źródłach.

Gdyby los go rzucił do USA, to pewnie byśmy dziś czytali o nim jak o Rotschildzie…

Ale on miał na to szansę! Wtedy, wbrew pozorom, chociaż Galicja była zamknięta i zaściankowa, to podróż do USA była możliwa.  Musimy jednak pamiętać, że to Łukasiewicz jako pierwszy rozkręcał przemysł naftowy, a nie Amerykanie. Także on na samym początku nie miał po co tam jechać, bo to on posiadał wiedzę. Zresztą czasem w różnych źródłach pojawia się taka informacja, która być może jest trochę legendą, o tym, jakoby sam Rockefeller miał odwiedzić Łukasiewicza w Bóbrce. Cała ta opowieść zachowała się chyba tylko dlatego, że Rockefeller odebrał Łukasiewicza jako… wariata. Rockefeller wraz ze współpracownikami przyjechał tutaj i chciał poznać zasady, na jakich Łukasiewicz wydobywa i przetwarza ropę naftową. Ignacy ze swoim wielkim, szczerym sercem zaprowadził go do rafinerii i pokazał: „tu leję to, a potem dodaję tamto…”. Rockefeller chciał mu za to zapłacić. Amerykanie już wtedy wiedzieli, co to znaczy prawo autorskie. Natomiast Ignacy nie chciał nic w zamian. Dlatego Rockefeller uznał go za  wariata: dysponuje wielkim skarbem, olbrzymią wiedzą i ją trwoni. Czy tak było rzeczywiście? Być może w tej historii jest jakaś prawda.

Natomiast sam Łukasiewicz miał szansę wyjechać do Stanów, bo kiedy zarządzał kopalnią w Bóbrce, wysyłał swoich współpracowników do USA na szkolenie. Amerykanie zaczęli dość szybko wydobywać ropę naftową. Kopalnia w Bóbrce zaczęła działać w 1854 roku, a w 1856 Amerykanie dowiercali się już do ropy. Pamiętajmy jednak, że my nie mieliśmy wtedy państwa, nie było żadnego oparcia w rządzie. Austriakom nie zależało na tym, aby tutaj rozwijał się przemysł. Nie było żadnego powodu, aby to przedsięwzięcie się udało. A ono pomimo wszystko jednak sprawdziło się i zrealizowało. Szybszy w porównaniu do warunków polskich rozwój przemysłu naftowego w USA to było coś oczywistego. Oni już wiedzieli, że ropa naftowa to jest przyszłość, że człowiek wkracza w erę petrochemii, która długo będzie rządzić jego życiem. Łukasiewicz wysłał do USA Adolfa Jabłońskiego, który wtedy był jego bliskim współpracownikiem, oraz syna swojego wspólnika na kopalni w Bóbrce, Wiktora Klobassę. Adolf powrócił bodajże po roku i przywiózł z Ameryki olbrzymią wiedze, którą wykorzystał w tutejszej kopalni. Wprowadzono całą masę nowości, m.in. dzwon Jabłońskiego, który służył do zamykania wód w kopankach. Natomiast Wiktor został w USA dłużej i wrócił dużo, dużo później. Ożenił się tam, a ojciec nie chciał zaakceptować tego małżeństwa. Za to Adolf wrócił, chociaż myślę, że tam proponowano mu o wiele lepsze warunki.

 

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

Dlaczego Bóbrka jest obowiązkowym punktem na mapie, jeśli chcemy dowiedzieć się o Ignacym Łukasiewiczu i jego życiowych osiągnięciach?

Pewnie dlatego, że Bóbrka jest kolebką przemysłu naftowego. Owszem, historia z lampą naftową miała miejsce we Lwowie, ale przemysł naftowy rozpoczął się tutaj. Może gdzieś na świecie kopanki pojawiały się wcześniej niż nasze bobrzeckie, ale to właśnie Bóbrka jest najstarszą i nadal działającą kopalnią. To tutaj Ignacy Łukasiewicz rozpoczął swoje przedsiębiorstwo naftowe, ponieważ zajmował się nie tylko wydobyciem ropy, ale również jej przetwórstwem i sprzedażą. Prowadził więc takie wielosektorowe przedsiębiorstwo. Nie skupiał się na jednej czynności, on po prostu kompleksowo zajmował się całym przemysłem naftowym, tak jak to ma miejsce dzisiaj.

Ile Łukasiewicz potrzebował czasu, żeby do takiej kompleksowej postaci to przedsięwzięcie rozwinąć?

Żeby to opisać, trzeba by prześledzić całe jego życie. Tak naprawdę, to od Bóbrki Łukasiewicz miał już „z górki”. Do tego momentu w jego życiu ciągle były schody. Już wtedy, gdy wyprowadził się z Lwowa, próbował zainteresować ziemian mieszkających w okolicy Gorlic tym, aby inwestowali w przemysł naftowy. Z różnym skutkiem. Późniejsze niepowodzenia związane z pożarami destylarni podcinały mu skrzydła. Mimo to, dalej upatrywał w ropie naftowej swojej drogi życiowej.  Na samym początku Bóbrka też nie wydawała się być strzałem w dziesiątkę. Kiedy po raz pierwszy zaczęto wydobywać tutaj ropę był rok 1854. Potrzeba było około dziesięciu lat, żeby dokopać się do źródeł ropy na tyle obfitych, żeby mogły dawać zyski.

Mamy plan kopalni z 1872 roku i dzięki niemu możemy być pewni, że wtedy działała już pełną parą. Zresztą jest też opis ówczesnego urzędnika urzędu CK ds. górnictwa nadzorcy Edwarda Windakiewicza, który opisuje Bóbrkę jako kopalnię wzorcową. Aż dziwnie się ten tekst czyta, bo Windakiewicz jest pełen zachwytu. W opisach innych kopalń jego autorstwa pojawiają się tylko sprawy techniczne. A o Bóbrce rozpisywał się, wspominając o drogach, które wyglądają inaczej niż w całej Galicji, o chłopach, którzy na przerwie jedli słoninę, co było rzeczą niebywałą w tamtych czasach. Wszak Galicja nie bez kozery nazywana była także „Golicją”.

Bóbrka była takim uwieńczeniem działalności Łukasiewicza. On wiedział, że się udało, że ta Bóbrka tak pięknie rozkwitła. Zaczęła dawać takie zyski, że one go chyba w pewnym momencie przeraziły. Niewielu wie o tym, że Łukasiewicz w pewnym momencie zrezygnował z dochodów z Bóbrki. Kiedy Łukasiewicz, Trzeciecki i Klobassa rozpoczynali swoją działalność, zawiązali w tym celu dżentelmeńską spółkę, bez jednego dokumentu. Po prostu świetnie się rozumieli i mieli do siebie niesamowite zaufanie. Uważali, że żaden nie odważy się na to, aby kogoś oszukać. I rzeczywiście tak było. Dopiero w latach 70., kiedy kopalnia działała znakomicie, Łukasiewicz powiedział, że to niesprawiedliwe, iż dostaje 1/3 zysku. Stwierdził, że jemu te pieniądze nie są potrzebne, bo on tylko steruje przedsiębiorstwem. Pomysłodawcą kopalni był Trzecieski, a człowiekiem, który dał swoją ziemię i pozwolił na niej wiercić, był Klobassa. Natomiast sam Łukasiewicz niezwykle skromnie oceniał własny wkład, chociaż dał temu przedsięwzięciu najwięcej – swój umysł. Uważał jednak, że te pieniądze, które zarabiał jako dyrektor, w zupełności wystarczają na utrzymanie zarówno jego, jak jego licznych krewnych, którzy z tego majątku hojnie korzystali. Łukasiewicz miał wtedy jeszcze powiedzieć wspólnikom: wy, panowie, macie dzieci, macie kogo utrzymywać – ja nie mam potomstwa. Myślę, że śmierć jego jedynej córeczki odcisnęła się na jego życiu wielkim piętnem.

 

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

Kopalnia w Bóbrce rzeczywiście działa do dzisiaj?

Na terenie Muzeum mamy w sumie pięć otworów, z których do dzisiaj wydobywana jest ropa. Z tego dwa otwory to XIX-wieczne kopanki: Franek i Janina, które pamiętają czasy Łukasiewicza.  Możemy być pewni, że do ich wnętrza zaglądał kiedyś sam Ignacy i nadzorował, czy wydobycie przebiega jak należy. W przypadku Franka, który jest najstarszą kopanką z 1860 r., ropy jest nieco mniej. Janina z kolei jest nieco od niego młodsza, ale wciąż ropa jest z niej wydobywana na skalę przemysłową. Z Franka tylko od czasu do czasu. Ropę czerpie się z niego wiadrami, tak jak w XIX wieku. Z Janiny ropę wypompowują pracownicy kopalni za pomocą maszyn.  Kopalnia jest pod nadzorem PGNiG S.A. i to ta firma zajmuje się wydobyciem. Złoża zapewne nie są już tak bogate jak w XIX wieku, ale jednak na tyle duże, by ciągle jakąś ilość ropy dawać – nieprzerwanie już od 159 lat.

Jak doszło do tego, że powstało Muzeum, a potem Fundacja zajmująca się jego prowadzeniem?

Paradoksalnie początek muzeum dał sam Ignacy Łukasiewicz. To on pomyślał, że warto w jakiś sposób oznaczyć ten teren dla potomnych. W 1879 roku ufundował obelisk, który do dziś mieści się w centralnej części muzeum, jako milczący świadek historii. Na obelisku wyryto datę powstania kopalni Bóbrka. Już wtedy Ignacy perspektywicznie pomyślał, że pewnie przyjdą czasy, w których ktoś będzie nam tę historię próbował zabrać. Że ktoś będzie usiłował przekonać nas do tego, że to nie mogli być Polacy, że w Polsce przemysł naftowy nie mógł powstać.

 

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

Po śmierci Łukasiewicza kopalnia cały czas działała. Pojawili się kolejni kierownicy. Kopalnia należała do Karola Klobassy, który później ją sprzedał. Wędrowała z rąk do rąk, aż do upaństwowienia przemysłu naftowego po II wojnie światowej. Ludzie, którzy tutaj pracowali od samego początku, zdawali sobie sprawę, z jakim potencjałem mają do czynienia. Zawsze dbano o to, aby pewne relikty przeszłości ochronić przed zniszczeniem. Dzięki temu przetrwały różne obiekty: nie tylko sam obelisk ale także drewniane budynki kuźni i warsztatu, kieraty, tzw. dom Łukasiewicza, budynek administracyjny z XIX wieku, w którym sprawował swoje rządy.

Natomiast sama historia muzeum rozpoczęła się w 1961 roku. Wtedy ludzie związani z przemysłem naftowym stwierdzili, że trzeba tutaj zorganizować coś, co by strzegło tego dorobku. Kopalnia nie była wtedy już tak dochodowa, liczono się z tym, że z czasem może przestać działać i zostać wygaszona. Dlatego właśnie w 1961 roku założono muzeum, które miało chronić przed zniszczeniem te wszystkie dowody doskonałej myśli inżynierskiej. Muzeum działało wtedy pod kuratelą ówczesnego Zjednoczenia, które finansowało jego działalność. Po przemianach ustrojowych wiele się zmieniło, samo Muzeum też musiało się zmienić. Nie było już instytucji, która chciałaby je utrzymywać. Wtedy, w 2004 r., postanowiono zawiązać fundację, która prowadzi Muzeum i dba o to, by miało pieniądze na swoją działalność.

Jak w telegraficznym skrócie przedstawić to, co jest warte obejrzenia w Muzeum?

 

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

Muzeum podzielone jest na sektory. Na samym początku turyści przenoszą się w strefę najstarszą, czyli XIX-wieczną, i tam poznają te najciekawsze elementy: kopanki Franek i Janina, pierwsze urządzenia do odwiercania otworów, a więc wiertnicę ręczną, później wiertnicę kanadyjską, w której zastosowano maszynę parową. Następnie przenosimy się do dawnego budynku administracyjnego, gdzie poznajemy losy Ignacego Łukasiewicza i zapoznajemy się z historią kopalni. Pokazujemy także XIX-wieczne budynki: warsztat i kuźnię. Później prezentujemy urządzenia z XX wieku, czyli z nieco bliższych nam czasów. Mamy sektor „kopalnia lat 60. XX wieku”. Wszystkie urządzenia, jakie tam zgromadziliśmy, mają wartość muzealną, nigdzie w Polsce już ich nie spotkamy. I wreszcie część najnowsza – pawilon wystawowy, który swoją architekturą wyróżnia się na tle całego muzeum. Najnowocześniejszą ekspozycją w salach pawilonu jest sala poświęcona historii gazu.

Muzeum to więc podróż w czasie. Cofamy się w czasy Łukasiewicza. Wchodzimy w najciemniejsze alejki lasu, gdzie panuje szczególny mikroklimat. Tam możemy zapoznać się z najstarszymi opowieściami o tym, jak nasi przodkowie wydobywali ropę naftową. Później stopniowo zbliżamy się do współczesności. Po Muzeum można chodzić samodzielnie, ale na pewno warto to zrobić z przewodnikiem. Ludzie często wracają do nas i mówią, że chcą po raz drugi obejrzeć całą kopalnię właśnie z przewodnikiem.

 

Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce

Wbrew pozorom muzea techniki są trudnymi muzeami. To nie są eksponaty, które każdy szybko odczyta: to służy do tego, a to do czegoś innego. Jeśli ktoś jest pasjonatem muzeów techniki, to musi poświęcić przynajmniej 1,5 godziny, aby zwiedzić nasze muzeum z pomocą przewodnika lub ok. 3 godziny, aby spokojnie, w swoim tempie, zwiedzić całość samodzielnie.

Kto najczęściej odwiedza teraz Muzeum?

Grono zwiedzających zmienia się od kilku lat. O ile np. w latach 70., a więc krótko po założeniu, Muzeum odwiedzały głównie dzieci i młodzież, to teraz bardzo się cieszymy, że mamy dojrzalszych klientów, którzy bardziej świadomie zapoznają się z historią przemysłu naftowego. Często również wracają do Muzeum.

Oczywiście podstawą jest dla nas działalność edukacyjna kierowana przede wszystkim do dzieciaków i młodzieży, to ich przede wszystkim chcemy zapoznać z historią. Coraz częściej jednak naszymi gośćmi są turyści indywidualni. Warto dodać, że Muzeum czynne jest przez cały rok i w zasadzie o każdej porze roku budzi inne emocje. Jest też otwarte co roku w Noc Muzeów.

Zapraszamy do Bóbrki!  Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza jest otwarte codziennie (z wyjątkiem poniedziałków), od 1 maja do 30 września w godz. 9.00-17.00, a od 1 listopada do 31 marca – 7.00-15.00. W kwietniu i październiku do Bóbrki można przyjeżdżać w godz. 8.00-16.00. Dokładne informacje można znaleźć na stronie internetowej www.bobrka.pl.